Translate

czwartek, 21 stycznia 2016

ZMIANY ZMIANY ZMIANY!!!

Cześć wszystkim :)

Długo nie pisałam, bo pracuję od rana do wieczora, uczę się, piszę pracę licencjacką. Ostatnio też były święta, więc trzeba było się na nie odpowiednio przygotować.

Jak wiecie z mojego bloga, interesuję się podróżami w związku z czym studiuję turystykę i pracuję w branży turystycznej. Tak, tak. Pracuję, bo nie wiem czy pisałam, ale dostałam pracę w biurze podróży.
Wreszcie pracuję na stanowisku, które tak bardzo pragnęłam, bo uważałam, że będzie dla mnie idealne.
Wyobrażałam sobie siebie za biurkiem jak proponuję klientom wczasy, opowiadam, polecam, ogólnie "sprzedaję marzenia".
I kiedy w końcu zasiadłam za tym biurkiem pełna entuzjazmu i energii, nagle nieoczekiwanie z dnia na dzień zaczęła mi opadać energia.
Myślałam, że to z przepracowania. Po świętach więc do sylwestra trochę odpoczywałam. Spędzałam leniwe dni z moim facetem i oczywiście z psem. Wszyscy leżeliśmy na łóżku i oglądaliśmy filmy. Granda też.
To jest moja idealna sunia, która uwielbia jak leniuchuję, bo ma wtedy kompana to tej jakże przyjemnej "czynności" ;)
Jednak kiedy wróciłam po tym wspaniałym wypoczynku do pracy, poczułam się jakby ktoś przygniatał mnie coraz bardziej. Albo może nie przygniatał, a ograniczał. Pomyślałam, że to może dlatego, że to początek pracy, powinnam przeczekać...
Nagle zdałam sobie sprawę, że to nie jest przemęczenie... Ani ograniczanie... Ja po prostu ewidentnie się czuję, jakby mnie coś omijało! "Tylko co? Przecież mam to, co chciałam. O co mi chodzi?" zadawałam sobie pytanie. Wróciłam do domu po pracy, siedzę z Grandą na łóżku i patrzymy na siebie.
Głaszczę ją i mówię do niej. Ona się cieszy i nosem zachęca do głaskania po głowie.
W końcu mnie olśniło... Psy. Przecież całe moje życie dotychczasowe to psy. Moja miłość do nich. Zwierzęta. Przecież ja jestem wegetarianką nie bez powodu. Przecież ja planowałam pójść na studia z psychologią zwierząt. Behawioryzm... Kynologia... Poszłam do pracy i kiedy ja na to czas znajdę?
Pracując codziennie, nawet w weekendy... A jak przyjdzie czas wolny to chcę odpocząć, żeby mieć siłę na kolejny dzień pracy... Teraz to jeszcze luźno, ale ja mam dużo nauki (muszę zapamiętać hotele, kierunki, atrakcje, co gdzie jest itd.). Ale w sezonie z tego co się dowiedziałam, jest do zrobienia kilka rzeczy naraz. Jak sobie to wyobraziłam to mi ręce opadły. Rany, to nie jest dla mnie! Rozmawiam z klientem, a ja wcale nie czuję tej przyjemności z rozmowy. Ok, dobra psy. Ale jak połączyć to z życiem?
Bardzo chciałabym działać wolontarialnie, ale mnie po prostu na to nie stać.
Weszłam w google i zaczęłam szukać odpowiedzi...
PETSITTER. BEHAWIORYSTA.
Takie hasła spowodowały, że zaczęłam wnikliwie poszukiwać informacji.
TAK. TO JEST WŁAŚNIE TO. 
Zacznę od petsittera, będę się rozwijać : wychodzenie z psem, później jego tresura, później szkolenie, później rozwiązywanie trudnych problemów z psem czyli behawiorysta, albo tzw. zaklinacz psów :)
Wiele osób tak właśnie żyje. Jak sobie radzą? Dopiero będę zbierać informacje u źródeł.

Nie będę od razu rzucać roboty, bo to nie o to w tym chodzi. Nie przelewa się u mnie, więc po raz kolejny wspomnę - nie stać mnie na to :)
Uzbieram na kurs na petsittera. Otrzymam certyfikat i będę w dni wolne wychodzić z psami.
Będę zdobywać klientów, doświadczenie. Pójdę na studia.
To będą lata pracy, ale... Tyle ludzi robi to co kocha i z tego żyje. Zawsze patrzyłam na nich taka zauroczona. Myślałam sobie "ależ oni muszą być szczęśliwi". Dlaczego ja też tak nie mogę? Mogę!
Każdy może! Tylko trzeba się za to zabrać, a nie tylko gdybać :) Mam nadzieję, że mi się uda.
Dość gdybania, dość marzenia. Trzeba się ruszyć!
BRAĆ LOS W SWOJE RĘCE!!! 

środa, 11 listopada 2015

Niesprzyjające warunki

Hej

Ostatnio nie mam głowy do pisania, co z resztą widzicie.

Obiecałam Wam zdjęcia "przed i po", ale tego również nie zrobiłam - proszę o cierpliwość.  Może przesadzam, ale chcę żeby moje mięśnie były dobrze widoczne, dlatego wolę najpierw nad tym popracować.
Niestety ostatnie kilka tygodni nie były dla mnie zbyt przyjemne - szukanie nowej pracy, przygotowywanie się do walki z byłym pracodawcą (na razie nie chce dać mi kopii wypowiedzenia), praca licencjacka, użeranie się z osobami, z którym muszę się użerać..., problemy finansowe i ze wszystkim tym związany stres.
Niekiedy straciłam nawet zapał do ćwiczeń. Wiadomo, wszystko zaczyna się w naszej głowie. Trzeba się przemóc, być ponad tym wszystkim. Ale jesteśmy tylko ludźmi i czasami już po prostu padamy na twarz.

Na szczęście udało mi się znaleźć pracę. Zaczęłam pracę w biurze podróży. Jest to bardzo świeża sprawa, także proszę Was o trzymanie kciuków - żeby tym razem obyło się bez większych problemów. Żebym znowu nie musiała przeżywać tej chwili, kiedy pracodawca nie pozostawia mi wyboru i muszę się zwolnić.
I wreszcie normalna umowa o pracę.

W zeszłym tygodniu ćwiczyłam tylko dwa razy + spacery, w tym jeden 5,6 km. :(
Może jestem zbyt surowa, ale wiem, że stać mnie na zdecydowanie więcej (treningów). A wiem też, że nie zrobiłam ich więcej z lenistwa. Dlatego się za to ganię.
W tym tygodniu ma być lepiej. Wczoraj był raz, dziś będzie drugi raz. I do soboty.

Czy Wy też tak macie, że jak nie ćwiczycie to macie wrażenie, że Wasza pupa opada? :P
Czy ja mam już jakiegoś fioła na tym punkcie? :D 

poniedziałek, 26 października 2015

Moja faza na Michaela Jacksona | Sigala "Easy Love", a w nim fragment z "ABC" The Jackson 5

Hej wszystkim :) 

Po chorobie wróciłam do formy. Miałam równo tydzień przerwy i przy ćwiczeniach na uda i poślady poczułam, że rzeczywiście szło mi ciut gorzej. Po prostu szybciej się męczyłam.
Ale sama też dobra jestem, bo zamiast zacząć łagodnie - tak jak się powinno po przerwie chorobowej, to zaczęłam z rozmachem od poziomu z przed choroby ;) 
Ale żeby nie było, robiłam sobie dłuższe przerwy i jak nie mogłam, to na chwilkę stopowałam. 
Obecnie staram się ćwiczyć 4 razy w tygodniu, w zeszłym ćwiczyłam 3, a w tym już zacznę 4. 
Mój facet mówi mi, że zaczynam nabierać masy, tzn. przestaję wyglądać tak chudo :) 
Chodzi o masę mięśniową oczywiście. Takie komplementy mnie jeszcze bardziej motywują i dodają energii :) 

Łazienka już prawie zrobiona! To co najważniejsze już jest ! Czyli WC no i prysznic! Wreszcie mogę się normalnie myć. Miałam już dosyć miski i kuchni. Została jeszcze tylko umywalka i szafki. 

Od wczoraj mam fazę na Michaela Jacksona. Od dziecka jestem jego fanką, a ponieważ jestem osobą bardzo sentymentalną, to czasami łapię fazę na jakiegoś swojego idola i od nowa studiuję jego historię. Uwielbiam to. W tej chwili oglądam "Michael Jackson: Życie ikony". Jest to dokument przedstawiający jego całe życie. Przy okazji dowiadujemy się co nieco o jego rodzicach, braciach i siostrach. 
Zawsze uważałam, że jest to wielki artysta. Żałuję, że byłam zbyt mała, by być na jego koncercie. Pozostało mi tylko słuchać jego muzyki i oglądać najlepsze teledyski. Bo jeżeli chodzi o teledyski, to tak naprawdę nikomu do tej pory nie udało się zrobić lepszych. Takie jest moje zdanie. Oglądasz kilkunastominutowy teledysk, a masz wrażenie, że minęły 3-4 minuty. Są tak ciekawe, że czuje się niedosyt po ich obejrzeniu. 
legendarny "Thriller" Michaela Jacksona

Obecnie wyszła taka przyjemna piosenka Sigala "Easy Love". Pewnie ją kojarzycie z radia, a może nawet słuchacie jej na okrągło. Taka ciekawostka, jeśli nie wiecie - śpiewa w niej młodziutki Michael Jackson, miał około 12 lat :) Jest to fragment piosenki "ABC" z The Jackson 5. Sigala troszkę chwilami przerobił jego głos. Poniżej Sigala, a pod nim oryginał "ABC". 

Ten fragment poznacie od 1:43. 

Dodatkowo jeszcze dzisiaj czeka mnie przygotowanie się na rozmowę kwalifikacyjną do jednego z bardzo znanych biur podróży. Trochę się stresuję! Co innego iść na rozmowę do np. sklepu odzieżowego czy banku, a co innego starać się o pracę w swoim zawodzie. 

Lecę więc dalej oglądać film, a później przygotowywać się na jutrzejsze spotkanie. 
Pozdrawiam! 



środa, 14 października 2015

Chora | Jak z ćwiczeniami podczas choroby? | Remont łazienki

Wszyscy wokół chorzy...
Chcąc nie chcąc dopadło w końcu i mnie. Na szczęście nie jest źle, bo o dziwo kataru póki co nie mam.
Niestety dzisiaj musiałam iść do pracy na 6 rano, więc pobudka o 3.25.
A gorączka 38 stopni. Nie znoszę wychodzić chora, ale nie miałam wyboru. Jutro mam wolne.

Niezłą sytuację miałam wczoraj wieczorem. Poszłam spać tak koło 22.
Nagle się obudziłam, bo wydawało mi się, że budzik zadzwonił. Wstałam i już chciałam się przygotowywać do pracy, wzięłam komórkę do ręki, a tam 22.56 :D
Pomyślałam wtedy, że coś chyba ze mną jest nie tak :D



poniedziałek, 5 października 2015

Dziekanat = problemy | Mój aktywny styl życia - rób to, co lubisz!! | Natalia Gacka | Zdjęcie po treningu

fota z wczoraj, Grandula i moje śpiące oczy ;) 
Miniony weekend był pierwszym zjazdem na studiach.
Jak to pierwsze dni na mojej uczelni, nie obyły się bez bałaganu i problemów.
Moją grupę z angielskim zaawansowanym połączono z podstawowym. Jedne zajęcia, dwa różne poziomy. Wykładowca był w kropce, bo jego również o tym wcześniej nie powiadomiono.
W dziekanacie usłyszeliśmy, że tak już będzie do końca roku. Świetnie. 
Kolejna sprawa to taka, że w sobotę nie mogliśmy uzyskać wpisu od jednego profesora (powiedział - przyjdzie później), a w niedzielę w dziekanacie powiedziano nam "dzisiaj go nie będzie". 
I przez te "przyjdźcie później" będziemy płacić 20 zł za spóźnione oddanie indeksu. 
Serio, jak ktoś chce iść do WSTiJO to niech się poważnie zastanowi :) 
Zawsze w takich sytuacjach zadaję sobie pytanie "co mnie podkusiło, żeby pójść akurat do tej uczelni". 
Magisterkę robię na SGGW, nie ma bata :) 
Ale dosyć o problemach studentów z dziekanatem ( ;) ). 

Chciałam co nieco napisać o moich treningach. 

sobota, 3 października 2015

It's hard out here for a BITCH!

A na dzisiejszy późny wieczór napiszę parę zdań.

Obracaj się tylko w gronie osób, którym ufasz i przede wszystkim, przy których czujesz się dobrze.
Bo jak się trafi jedna taka osoba w tym gronie, od której ewidentnie czujesz, że coś jest nie tak, to prędzej czy później zepsuje Ci humor.


poniedziałek, 21 września 2015

Mój sposób na piękne i gładkie nogi

Pamiętam jak borykałam się z problemem wrastania włosków, podrażnieniem w postaci czerwonych krostek na nogach, które okropnie piekły. Założenie spodni po goleniu było wtedy bardzo nieprzyjemne. Trzeba było golić się na noc...
No i ten wygląd... Gdy patrzyłam na nogi innych dziewczyn, które były piękne i gładkie, ciągle się zastanawiałam co one robią, że są w takim idealnym stanie...
google
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...