Translate

czwartek, 10 września 2015

Zmiany, zmiany

Witam Was po kilku miesięcznej przerwie.


Ostatnio mam bardzo refleksyjne dni. Jak to młoda osoba, zastanawiam się po prostu, co tak naprawdę chcę w życiu robić.



Wybrałam kierunek turystyczny już w technikum, a teraz kontynuując studia.
I przyszedł w końcu taki moment, kiedy zadałam sobie w duchu pytanie "ale czy ja naprawdę chcę przez całe życie pracować w biurze podróży?".
Tak naprawdę, najbardziej od zawsze pasjonowały mnie zwierzęta, a w szczególności psy.
Nie taniec, nie podróże. To też oczywiście, ale od dziecka myślałam tylko o tym, jakie kolejne zwierzątka będę miała w domu.
Nie mogę też przechodzić obojętnie obok tragedii, w której cierpi zwierzę.
Zawsze dzwonię do straży miejskiej, albo na policję. Już raz strażnik miejski zdenerwował się moim telefonem ;) Ale śmieję się z tego. Musiałam zadzwonić, zapytać się, czy pies, którego trzymają w ciasnej kitce jest pod opieką. Trochę się zaniepokoiłam, bo cały czas piszczał, a nikt do niego nie podchodził. Wyjaśnił mi, oczywiście na początku odpowiedział niemiło "no piszczy i co?".
Ale zaraz go przywróciłam na ziemię i koniec rozmowy był miły.
Musiałam zadzwonić, bo by mnie zżerało sumienie.

Jako dziecko wychowywałam się w rodzinie mięsożernej. Z reguły więc dzieci nie pytają, tylko wiedzą, że "trzeba jeść mięsko". A ja odkąd pamiętam krzywo się patrzyłam na ten produkt leżący na moim talerzu. Zadałam więc pytanie "mamo, z czego to jest?", kiedy powiedziała, że ze świnki, odpowiedziałam, że nigdy tego nie zjem.
Byłam bardzo malutka i naiwna (jak to dziecko), więc kiedy innego dnia zadałam to samo pytanie wskazując na kotleta, mama odpowiedziała "z maszyny, tata pracuje w sklepie to wie".
Nawet taką głupotę połknęłam :(. Tak czy siak, powoli z mojego menu zaczęłam eliminować coraz więcej produktów pochodzenia zwierzęcego. Kilka razy wraz z koleżanką próbwwałam zostać wegetarianką, ale za każdym razem moja mama prawiła mi kazanie i zabroniła robić takich rzeczy.
No cóż, miałam około 10 lat, więc za dużo do gadania nie miałam (chociaż jak moje dzieci będą chciały być nawet weganami, to ucieszę się jak głupia :)) ).
Kiedy w końcu nadeszła upragniona 18-stka, uznałam, że to odpowiedni moment by przejść na wegetarianizm i nie dać się obiekcjom mamy. Udało się, dzisiaj mam 22 lata i ani myślę zmienić dietę :).

Wracając do moich refleksji... Tak naprawdę nie wymyśliłam, co konkretnie będę robiła w życiu. Ale mam przynajmniej początkowy plan :
- w związku z tym, że jestem ukierunkowana na turystykę, będę pracowała w biurze podróży
- ale tylko po to, by móc zarobić i pójść na studia związane z psami i:
- zostać inspektorem ds. ochrony zwierząt/ innym działaczem w tej sprawie

Doszłam do wniosku, że pomagając tym ukochanym istotkom, nie siedząc w miejscu, tylko właśnie działając poczuję spełnienie. Za każdym razem, gdy mogłam pomóc zwierzęciu czułam wewnętrzny spokój. Tak chcę i koniec. I tak będzie :)

To jedna ze zmian, które wprowadzę w życie. Miała być turystyka, tylko i wyłącznie. Ale przyda się na początek, jako zarobek na to co w przyszłości planuję zrobić. (+rodzina oczywiście).

Kolejna zmiana taka bardziej teraźniejsza dotyczy bloga. Poczułam potrzebę pisania, a w związku z tym, że nazwa jest w sumie nieaktualna to również to ulega zmianie.
Czekoladową wymyśliłam kiedyś, jako że jest to mój ulubiony kolor włosów (który najbardziej do mnie pasuje). Ale to wszystko co mnie łączy z tym kolorem. No dobra, kocham czekoladę :P.
Ale nazwa, a właściwie ksywa, która towarzyszyła mi już od lat wczesnoszkolnych to Kate.
Niektórzy moi znajomi nawet tak się do mnie zwracają. Byłam, jestem i będę Kate :)
A Ann to moje drugie imię, oczywiście anglojęzyczne. Po polsku jestem po prostu Katarzyna Anna.

Na dniach w wolnej chwili zmienię również wygląd bloga. Teraz nie mam za dużo czasu, muszę uczyć się na poprawki (dwie). No niestety, przed wakacjami nie był to mój dobry okres co przerzuciło się na naukę.

Także mój plan na dzisiaj (zaczynając jak tylko wyłączę bloga): 10 min. cardio na skakance, prysznic, nauka i pod wieczór spotkanie z przyjaciółką, która kilka dni temu właśnie wróciła z Korei Południowej :)

A propos przyjaźni, o tym napiszę w kolejnym poście, bo i w tej kwestii trochę się pozmieniało :)

Pozdrawiam Was ciepło, miłego dnia!

2 komentarze:

  1. To tak odważne z twojej strony z tymi zwierzętami... Jak dla mnie niesamowite, że już jako dziesięciolatka byłaś tak wrażliwa na krzywdę zwierząt... Już tylko po tym jednym poście łatwo dojrzeć, że wiesz dobrze, jak opiekować się innymi i pomagać im.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Odkąd pamiętam interesowałam się zwierzętami, duży wpływ na pewno miał pies, którego miałam od 2 roku życia. A że chcę im pomagać, to myślę, że jest to jeden z najlepszych sposób :) Z resztą, każda pomoc jest dobra!
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń

Każdy komentarz czytam i jeśli będą jakieś pytania, staram się odpowiedzieć jak najszybciej :) .
Z góry bardzo dziękuję za skomentowanie postu!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...